Bangkok – pożegnanie z Azją Południowo-Wschodnią!

przez Rudeiczarne Travel Blog

Bangkok na zakończenie wyprawy!

Bangkok – jak dotarliśmy? Do Chumphon, czyli miejscowości, gdzie prom zmienialiśmy na busa, dopłynęliśmy tuż przed 5 rano. Przespaliśmy na promie całą noc, obudziły nas dopiero światła, gdy obsługa budziła wszystkich z informacją, że zaraz cumujemy i wysiadamy. Nigdy się nie spodziewaliśmy, że na promie zaśniemy tak mocno.

Busem z Chumphon do Bangkoku

Wysiedliśmy z promu, chwila oczekiwania i przyjechał po nas bus, którym udaliśmy się do Bangkoku. Najpierw postój godzinny w knajpie rodziny kierowcy  – punkt 6 wyjechaliśmy w stronę Bangkoku. Po drodze dwa razy przerwa i o 13 byliśmy na miejscu. Bus wysadził nas tuż przy pałacu królewskim, nie jechał na dworzec, zatem mieliśmy dosłownie kilka minut pieszo do naszego hotelu na ulicy Rambuttri. Tym razem postanowiliśmy, że zostaniemy w tym samym miejscu, w którym nocowaliśmy będąc 1,5 roku temu w Bangkoku,  jako że planem na ten dzień i noc był totalny chill, zabawa i godne pożegnanie się z Bangkokiem. Bangkok potrafi wciągnąć, nieuchronnie oferując zbyt wiele przygód, przyjemności i szaleństwa.

Zameldowaliśmy się w hotelu, rzuciliśmy plecaki w pokoju i od razu udaliśmy się do naszego  ulubionego ulicznego straganu na pad thai i sajgonki. Za każdym razem, gdy jesteśmy w Bangkoku, jemy tu kilka razy dziennie, nie mogło być inaczej tym razem.

17311866_10209130535635591_873412242_o

17311395_10209130535355584_1115185199_o

Relaks w Bangkoku

Krótki spacer po Khao San, shake ananasowy i wróciliśmy do naszego hotelu, na ostatnie jego piętro, gdzie na dachu mamy basen. Trzeba odpocząć i zregenerować siły przed ostatnią nocą w Bangkoku 🙂 Karolina pisze bloga, Piotrek nieco bardziej leniwie 🙂

IMG_20170205_163326

17311621_10209130427872897_1091123257_o

17310801_10209130427352884_1628325717_o

Dzielnica Patpong

…czas więc ogarnąć się i zacząć tą noc! Najpierw ruszyliśmy tuk tukiem do dzielnicy Patpong, czyli dzielnicy rozkoszy, uciech – lokalne Red Light District. Prócz domów publicznych, dzielnica ta słynie z nocnego marketu, gdzie chcieliśmy kupić drobne upominki dla rodziny. Pamiętajmy, by ceny mocno negocjować, bo są baaaardzo zawyżone. Jeśli jednak ktoś liczy na to, że tutaj kupi piękne, kolorowe, tajskie pamiątki – uwaga, nie nastawiajcie się na to i tylko na to miejsce. Podstawowe, najbardziej charakterystyczne rzeczy owszem, kupicie, ale dużo lepsze i tańsze dostaniecie w Chiang Mai. Tutaj króluje chińszczyzna. Warto jednak się przejechać, przespacerować, zjeść lokalne przysmaki, których tu od groma na straganach ulicznych. Gdy byliśmy tu 1,5 roku temu, można było dostać dużo więcej lokalnych, tajskich, tradycyjnych wyrobów niż teraz.

17310757_10209130424352809_1245166131_o

IMG_20170205_211507

IMG_20170205_212406

Khao San Road

Dalej złapaliśmy taksówkę i wróciliśmy na Khao San. Impreza powoli zaczynała się rozkręcać. Słynne magiczne wiaderka królują i tutaj. Wiaderka w Bangkoku to już podstawa. Ostatnia noc w Bangkoku nie może jednak obyć się bez ostatniego „Foot Massage”, wracamy więc na naszą Rambuttri, gdzie atmosfera, choć wciąż mocno imprezowa, jest jednak nieco ciszej i łatwiej się tu zrelaksować. 30 minut masażu stóp – 150 bahtów za osobę, czyli mniej więcej 18zł.

17269394_10209130425472837_1546172771_o

17273730_10209130428152904_1948847822_o

DCIM100GOPRO

IMG_20170205_232232

DCIM100GOPRO

Bangkok nocą

I przyszedł czas na szaloną noc w Bangkoku! Na Khao San możesz robić wszystko, o czym jeszcze nie śniłeś – pić do białego rana, tańczyć na środku ulicy ze świeżo poznanymi ludźmi, zrobić sobie tatuaż, iść na masaż, kupić milion zbędnych pamiątek, zjeść skorpiona czy pająka, wciągać gaz rozśmieszający i wiele, wiele innych. To największa azjatycka impreza. Pamiętajcie jednak, że jeśli następnego dnia z samego rana macie jakieś ważne plany (jak my – samolot!), wszystko z umiarem!  Tańczyliśmy na środku Khao San razem z tłumem otaczających nas ludzi, a rano ledwo zdążyliśmy na samolot, bo budzik dzwonił na tyle nieprzekonująco, że go zwyczajnie nie usłyszeliśmy.

IMG_20170205_210813

17311762_10209130425952849_925185708_o

17311559_10209130426232856_1605484958_o

IMG_20170205_235927

17269730_10209130426832871_892192678_o

Pożegnanie z Tajlandią

Rano więc musieliśmy biec łapać taksówkę, wiedząc, że korki o tej porze będą skutecznie odwodzić nas od dojechania na lotnisko na czas. Po drodze wypadek, wszystko stoi, serio, ledwo zdążyliśmy na samolot, w głębi serc ciesząc się, bo w sumie wcale nie chce nam się stąd wracać 🙂

Ostatecznie jednak zdążyliśmy na samolot, lecący najpierw do Helsinek, gdzie mieliśmy przesiadkę. Dalej zaś polecieliśmy jeszcze na 2 dni do Izraela, bo czemu nie?! Krótki postój po drodze do domu i stopniowa aklimatyzacja nikomu nie zaszkodziła. Toteż po północy, po drodze będąc w lodowatych Helsinkach, gdzie wysiadając z samolotu zgrzytały nam zęby… Bo przecież kilka godzin temu było 36 stopni, a w Helsinkach -15, dotarliśmy wreszcie do Tel Avivu, gdzie z racji godziny przylotu, spać musieliśmy na lotnisku. Recepcja naszego hostelu działała tylko do 23. Pociągi i autobusy z lotniska nie jeżdżą całą dobę, toteż całkowicie świadomie podjęliśmy decyzję, by noc spędzić na lotnisku. Z samego rana zaś ruszyliśmy w drogę do naszego hostelu w Tel Avivie, gdzie wzięliśmy szybki prysznic, rzuciliśmy plecaki i ruszyliśmy na cały dzień do Jerozolimy. Chcesz poczytać? Sprawdź tutaj

Chcesz poczytać więcej o naszych azjatyckich wyprawach? 

Sprawdź tutaj i zakochaj się w Azji!

 

 

Sprawdź także

1 komantarzy

Irena -Hooltayewpodrozy 21 listopada, 2019 - 11:37 am

Marek był w Bangkoku wiele razy, ja w czasie naszej pierwszej podróży do Azji, po raz pierwszy.Oblepił mnie potworny upał i brak powietrza.To szalone miasto,które nigdy nie śpi.
Mieliśmy jakiś hotelik nad knajpką, więc wrażenia gwarantowane.Podobały mi się bardzo zabytki, wszystkie najważniejsze odwiedziliśmy.Rybkom nie daliśmy oskubać naszych nóg ,ani się pomasować.Jedzonko było przepyszne,chociaż czasami nie wiedziałam,co jem.
Szaleńcza jazda tuk-tukiem zostanie mi do końca życia.
Wypożyczyliśmy samochód i po wielu godzinach wydodstaliśmy się z tego wielomilionego molocha.
Mimo wszystko fajnie wspominam Bangkok-)
Serdecznie pozdrawiam!!!!

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona korzysta z plików cookies (tzw. ciasteczka). Możesz zaakceptować pliki cookies albo wyłączyć je w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Czy akceptujesz wykorzystywanie plików cookies? Akceptuj Dowiedz się więcej