Buenos Aires i droga do Chile

przez Rudeiczarne Travel Blog

Ostatni dzień, a raczej godziny w Buenos Aires spędziliśmy nader intensywnie. Rano szybkie zabookowanie hostelu w Valparaiso, do którego mieliśmy się dostać autobusem po 16 godzinach spędzonych wcześniej w autobusie z Buenos Aires do Santiago de Chile. Bilet do Santiago kupiliśmy dzień wcześniej pewni tego, że bez problemu uda nam się dostać do Chile tak, jak zaplanowaliśmy,

IMG_1135Nawet nie przyszło nam do głowy, że nasz plan może ulec zmianie, ale o tym później. Zostawiliśmy bagaże na dworcu i ruszyliśmy w stronę słynnego cmentarza Recoleta, na którym spoczywają najbogatsi spośród mieszkańców Argentyny. Również tam znajduje się grób Evy Duarte, czyli Evity Peron. Po drodze mijaliśmy zabytkowe gmachy ambasad poszczególnych krajów.

Nim weszliśmy na sam cmentarz naszym oczom ukazał się wielki targ lokalnych wyrobów- skóra, instrumenty, biżuteria, swetry itd. Idealna okazja, by kupić drobna pamiątkę z Argentyny, co też oczywiście uczyniliśmy.

Cmentarz Recoleta może sam w sobie nie zajmuje zbyt dużej przestrzeni, jednak grobowce, które się na nim znajdują nie jednokrotnie są wielkości domków tudzież większych kaplic. Cena takiego miejsca wiecznego spoczynku nie raz znacznie przewyższa ceny apartamentów w najlepszej dzielnicy Buenos Aires. Pomiędzy tymi grobowcami znajduje się wspominana Evita Peron. Kilka zdjęć poniżej:

IMG_1151IMG_1142IMG_1137Po cmentarzu ruszyliśmy w stronę pomnika stalowego kwiatu, który otwiera się przy wschodzie słońca, zaś wieczorem się zamyka. Dookoła miła przestrzeń na piknik.

IMG_1152IMG_1163IMG_1159Z racji tego, że zbliżał się czas naszego odjazdu, zaś przy zakupie biletu powiedziano nam, że mamy być pół godziny wcześniej, by się check-inować, ruszyliśmy w stronę dworca. Odebraliśmy swoje bagaże, kupiliśmy coś do picia i jedzenia i na pewniaka poszliśmy przed okienko naszego przewoźnika. Nie trudno wyobrazić sobie nasze miny, gdy okazało się, że żaden autobus do Chile tego dnia (i najpewniej następnego również) nie pojedzie, bo w Andach pada śnieg i droga jest nieprzejezdna. My zaś mamy już nocleg w Valparaiso, plan na następne dni, nie mamy już noclegu w Buenos i chcemy jechać dalej. Ostatecznie udało się kupić bilet do Mendozy, tj. ok. 200km od granicy z Chile.

Mendoza to region słynący z wyśmienitych win i ogromnych połaci winnic, a także pięknych widoków na Andy. Stwierdziliśmy więc, że jeśli pogoda się nie poprawi i w dalszym ciągu nie będzie można jechać do Chile, zostaniemy w Mendozie i będziemy raczyć się winem właśnie. Opcja nie jest zła.

Autobus do Mendozy jechał 14h. Warto podkreślić, że autobusy w Chile i Argentynie należą do tych najwygodniejszych. My wybraliśmy opcję semi-cama, czyli pół-łóżka, ale są także tzw. cama, czyli fotele, które rozkładają się całkowicie do pozycji leżącej. Podróż nader ekskluzywna można powiedzieć- stewardessa w autobusie, 2 posiłki, w tym jeden ciepły, kawka, herbatka, gra w bingo, filmy, kocyki, poduszeczki. Dodatkowo- cena jak za takie warunki i odległość jest naprawdę spoko. My za autobus do Mendozy zapłaciliśmy 570 pesos, a za Mendoza-Santiago jakieś 350 pesos. Ogólnie żyć-nie umierać, tak można podróżować. Nawet 14h nie takie straszne.

20140928_17510920140928_213942Do Mendozy dojechaliśmy o 9:45 i szczerze mówiąc z autobusu nie wydała nam się fascynującą miejscowością. Owszem, winniczek było mnóstwo, ale do Toskanii porównać tego nie można. Choć widok na Andy super. W każdym razie najpierw polecieliśmy sprawdzić, czy może jednak nie otworzyli już granicy i czy nie moglibyśmy wsiąść w autobus do Santiago. Okazało się, że droga jest już przejezdna, a autobus odjeżdża za 15 minut, więc nie zastanawiając się zbyt długo wpakowaliśmy się do niego i udaliśmy się w dalszą podróż.

IMG_1187 IMG_1206Podróż do Santiago de Chile miała trwać 6,5h. Widoki były oszałamiające, Andy są absolutnie niesamowite i drogę autobusem polecamy wszystkim.

IMG_1238 IMG_1254 IMG_1257 IMG_1258Jednak po 2 dniach nieprzejezdnej drogi do Chile, kolejka na granicy była dla nas jakimś koszmarem. Spędziliśmy na granicy 4,5h. Zdążyliśmy zjeść, 2 razy się zdrzemnąć, znów zjeść, zdrętwieć z zimna wychodząc na zewnątrz i wiele innych „atrakcji”. Gdy już nadeszła nasza kolej, cała kontrola przebiegała tak mozolnie, jak tylko się da. Najpierw pieczątki z Argentyny wyjazd, wjazd do Chile. Potem z luku bagażowego wyciągnęli wszystkie nasze torby, by każdą po kolei prześwietlić, co trwało jakieś 40minut. Dalej prześwietlanie naszych bagaży podręcznych, wpakowywanie powrotem naszych bagaży do luku. Wąchanie przez psa. Nikt nie może wwieźć żadnych owoców, warzyw, nasion, mięsa i pod tym względem są na granicy bardzo restrykcyjni.

IMG_1260Ostatecznie mając już 4,5h opóźnienia i gdy już wiedzieliśmy, że na pewno nie damy rady dotrzeć w ten sam dzień do Valparaiso, bolały nas tyłki, drętwiały nogi, bo już 22h spędziliśmy w autobusie niemal bez ruchu, nie wiedzieliśmy, gdzie spędzimy noc w Santiago i ogólnie co dalej, na usta cisnęło nam się tylko jedno słowo, które z resztą po wjeździe do Chile było wszechobecne na znakach.

IMG_1275A droga wyglądała tak. Wyprzedzanie trzech tirów na raz jest normą.

IMG_1273Takim oto pięknym sposobem po 25h w autobusie dotarliśmy do Santiago. W autobusie poznaliśmy samotnie podróżującą Niemkę, która w odróżnieniu od nas mówiła po hiszpańsku, co jak już kilka razy przekonaliśmy się na własnej skórze stanowi dla nas czasami pewnego rodzaju barierę. Ostatecznie we trójkę powędrowaliśmy do hostelu znalezionego w przewodniku znajdującego się w samym centrum Santiago, na głównym placu, czyli Plaza de Armas. Świetny hostel, polecamy każdemu-ekstra widok, czysto i wygodnie w fajnej cenie. Jutro zwiedzamy Santiago i pewnie ruszymy wieczorem do Valparaiso.

Adios Chicos!

Sprawdź także

3 komentarze

Patryk Pojnar 30 września, 2014 - 5:34 pm

Dobre winkle 😉 jeździłbym 😉 Widoki macie kapitalne a i przygód widzę ze nie brakuje 🙂 oby tak dalej ! Powodzenia !!

Pzdr
Patryk

Odpowiedz
kostek 30 września, 2014 - 6:30 pm

Mam nadzieję, że Valpo was oczaruje. Pozdrówcie właściciela hostelu, jeżeli zostaniecie w Los Gaviotines 😀

Odpowiedz
pandruszko 4 października, 2014 - 9:02 pm

Niestety w Los Gaviotines nie było ani jednego wolnego łóżka, także wybraliśmy coś innego. Ale Valpo jak najbardziej oczarowało 🙂

Odpowiedz

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona korzysta z plików cookies (tzw. ciasteczka). Możesz zaakceptować pliki cookies albo wyłączyć je w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Czy akceptujesz wykorzystywanie plików cookies? Akceptuj Dowiedz się więcej