Autostopem do Barcelony + przystanek w Paryżu !

przez Rudeiczarne Travel Blog

Oglądając naszego bloga, mogłoby się wydawać, że nie podróżowaliśmy i nie podróżujemy zbyt wiele po Europie, podczas gdy rzeczywistość jest zgoła odmienna. Właściwie nie wiemy, dlaczego dotąd nie opisywaliśmy naszych europejskich wojaży (prócz Ukrainy i Portugalii), skoro olbrzymią część naszego kontynentu zwiedziliśmy razem i to właśnie tutaj zaczęła się nasza miłość do podróżowania i odkrywania świata niezależnie, z plecakiem. Pewnie skupialiśmy się na opisywaniu podróży pozaeuropejskich głównie z braku czasu, a może ze względu na to, że dziś, gdy loty są tak tanie, a globalizacja robi swoje, podróżowanie w ramach Europy zdaje się większości niczym specjalnym.

Doszliśmy jednak do wniosku, że może warto opisać także wyprawy po naszym kontynencie, gdzie to wszystko się zaczęło, a także dla tych, którzy na dalsze wyjazdy pozwolić sobie jeszcze nie mogą. Dlatego też ruszamy ze sporym projektem, biorąc pod uwagę ilość naszych europejskich wypadów, ale mamy nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie mogli czerpać z niego porady, ciekawostki, z których skorzystacie podczas Waszych europejskich wojaży 🙂

Cofniemy się więc najpierw do roku 2011, pomijając rok 2010, kiedy to owszem, wyjeżdżaliśmy, ale z racji lat wczesno studenckich, były to wyjazdy o nieco innym zabarwieniu, każdy wie, jak to jest wyrwać się spod matczynego klosza, zachłysnąć studencką wolnością, nowymi znajomościami, toteż np. Czechy chwilowo pominiemy i zaczniemy od naszego pierwszego wyjazdu autostopem do Barcelony! Z racji tego, że minęło już parę lat, nie będziemy mogli się z Wami dzielić cenami i konkretami, jak w przypadku najświeższych podróży, wybaczcie. Nie chcemy też przynudzać i się rozpisywać, więc w razie pytań, wątpliwości – zawsze możecie do nas napisać 🙂

Wyjazd do Barcelony był tak naprawdę pierwszym konkretnym, wspólnym wyjazdem niskobudżetowym z plecakami, który zapoczątkował nasze przyszłe przygody. Zupełnie przypadkiem wpadliśmy na bardzo fajną cenę biletów z Barcelony do Paryża, potem zaś z Paryża do Wrocławia. Wtedy było to około 150zł na każdej trasie, co dziś może nie jest już fenomenem, ceny tanich linii lotniczych spadają w dół z roku na rok, my jednak, młodzi, początkujący studenci zapatrzeni w daleki świat w swoich marzeniach, nie myśląc zbyt długo, kupiliśmy bilety. Cóż jednak zrobić, skoro loty z Polski DO Barcelony nie są w jakiś fenomenalnych cenach? Dodatkowo termin – weekend majowy, nie sprzyja znalezieniu tanich biletów. Rozważając wszelkie opcje i zasobność naszych studenckich portfeli, zdecydowaliśmy się spróbować dostać się do Barcelony autostopem, bo niby czemu nie???

Tak też zaczęła się nasza przygoda – pakowanie, wiedząc, że cały dobytek, zanim dotrzemy do Barcelony, będzie jechał z nami, być może będzie trzeba nieść go na plecach, gdy będziemy zmuszeni iść pieszo. Nie mając jeszcze doświadczenia w podróżowaniu autostopem, zdecydowaliśmy, że na wszelki wypadek zabierzemy ze sobą namiot i śpiwór – kto bowiem wie, gdzie przyjdzie nam spać po drodze, gdy utkniemy gdzieś, gdzie ciężko będzie złapać stopa?

Pełni entuzjazmu, z plecakami na plecach, dotarliśmy na wylot autostrady z Krakowa w kierunku Wrocławia i zaczęliśmy szukać szczęścia próbując łapać kierowców, którzy mogli by nas zabrać ze sobą. Przez Polskę, do granicy niemieckiej, jechaliśmy głównie z kierowcami tirów, słuchając ich przeciekawych opowieści z dalekich podróży, ot np. trafił nam się starszy kierowca, który swego czasu jeździł do Iranu i Syrii. Nikt, kto nie miał okazji jechać z kierowcą tira nie wie, ile historii można od niego wysłuchać 🙂 a przy okazji, dzięki ich uprzejmości, wielokrotnie sami nagrywają Ci dalszy transport posługując się swoim radiem – wiele razy kierowcy wiedząc, że dalej nie mogą nas już zabrać, bo jedziemy w innym kierunku, nagrywali nam przez radio kolejnych kierowców, którzy nas zgarniali z parkingów i zabierali ze sobą dalej. Ot, przejazdy tirami wspominamy z uśmiechem na twarzach 🙂

Schody zaczęły się, gdy dojeżdżaliśmy do granicy niemieckiej. Tu Karolina, zgodnie z zaleceniem kierowcy, musiała się schować pod kocami za siedzeniem kierowcy, gdyż wg prawa kierowca tira może przewozić tylko jednego pasażera, przejechaliśmy jednak i zakończyliśmy swą podróż pod Dreznem na stacji benzynowej. Większość kierowców udała się na spoczynek, przerwy, toteż nikt dalej nie mógł nas zabrać, był środek nocy. Widząc, że aut nie przybywa, a te, które przyjeżdżają, nie mają ochoty nas brać w środku nocy, postanowiliśmy rozbić nasz namiot na trawie za stacją benzynową 🙂 Tak, żółtodzioby i młodziaki nie przejmowały się za bardzo tym, że to nielegalne, z latarką w ręce rozbiliśmy namiot i przespaliśmy kilka godzin, próbując nie zamarznąć (cóż, koniec kwietnia może nie jest najlepszym terminem na spanie w namiocie!).

2011-04-27 16.31.42

2011-04-28 00.14.59

IMG_0534

Z samego rana wstaliśmy, złożyliśmy nasz namiot, o dziwo nikt nas nie złapał, odświeżyliśmy się na stacji i ruszyliśmy przez parking, pytając kierowców, czy nie udają się w kierunku Francji. Nagle powoli obok nas przejeżdża srebrny mercedes, uważnie nam się przyglądając. W końcu zatrzymują się, wysiada dwóch Niemców w cywilnych strojach, zza kurtek wyciągają jednak odznaki policyjne i zaczynają nas wypytywać, kim jesteśmy, co robimy, gdzie jedziemy, Czemu stopem itd. W końcu pytają nas, czy mamy ze sobą narkotyki i chcą przeglądać nasze bagaże. No nieźle zaczyna się kolejny dzień! Ostatecznie jednak zostawiają nas w spokoju, a nam udaje się złapać stopa z młodziutkim Niemcem.  Tym razem większość trasy przejechaliśmy samochodami osobowymi, ostatecznie jednak zamiast do granicy z Francją, kierowca pojechał kawałek za daleko i zostawił nas bliżej granicy ze Szwajcarią na stacji benzynowej przy autostradzie, co nam nie odpowiadało, gdyż nie chcieliśmy jechać przez Szwajcarię, byłoby do bez sensu. Postanowiliśmy więc dostać się na własną rękę do Francji, do której mieliśmy ok. 9km pieszo. Autostradą. Musieliśmy jednak się cofnąć, więc samochody odpadały. Tak też zarzuciliśmy plecaki na plecy i ruszyliśmy wzdłuż autostrady ku
Francji. Było to o tyle niekomfortowe, że zaczynało się ściemniać, a pieszy przy autostradzie to raczej ewenement. Założyliśmy sobie więc czołówki na głowy (latarki) i szliśmy przed siebie. Przed nami nagle zaczęło się błyskać, co oznaczało, że idziemy pieszo ku burzy, nie wiedząc nawet, czy tuż za granicą będzie jakaś stacja benzynowa. Ostatecznie nastała noc, my zaś, by dotrzeć do Francji, musieliśmy przekroczyć mostem na autostradzie rzekę, co oznaczało, że tu już nie będzie bezpiecznych dotąd barierek, za którymi szliśmy, teraz rzeczywiście musimy iść albo poboczem autostrady, albo środkiem pomiędzy barierkami odgradzającymi przeciwne pasy na autostradzie. Na szczęście ruch zelżał, dzięki czemu mogliśmy swobodnie, choć nie bez obaw, poruszać się tak poboczem, jak i środkiem autostrady, ale jakoś rzekę trzeba przekroczyć. Przed nami burza rozpętała się na całego, ostatecznie jednak zmęczeni dotarliśmy do Francji, maszerując zaś jeszcze 4km dotarliśmy do stacji benzynowej, gdzie po prostu padliśmy. Postanowiliśmy wziąć tu najpierw prysznic, a potem zastanowić się, co dalej. Około 2 w nocy byliśmy odświeżeni i widząc, jak leje i wali piorunami, wiedzieliśmy, że na namiot nie ma szansy. Rozsiedliśmy się więc na stacji z mapą i próbowaliśmy łapać kierowców, którzy się zatrzymują na stacji.

Tak udało nam się zaczepić przemiłego starszego Niemca, który jednak nie za bardzo mówił po angielsku, powiedział więc, że przyśle do nas swojego syna, by z nami porozmawiał. Po kilku minutach naszym oczom ukazuje się wysoki, zafarbowany na czarno, cały zakolczykowany i ubrany w skórę młody mężczyzna przedstawiając się jako syn wspominanego Niemca. Dowiedzieliśmy się, że jadą w trójkę na 80-te urodziny babci, która od lat nie widziała jego i brata (o jakież musiało być jej zdziwienie! Nas to jednak nauczyło, by nie oceniać człowieka po wyglądzie, dobra rada! 🙂 ) na Lazurowe Wybrzeże, więc jeśli chcemy, mają miejsce w samochodzie, mogą nas zostawić w okolicach Nimes, gdzie autostrada rozwidla się w kierunku Lazurowego Wybrzeża lub Hiszpanii, ALE jedna osoba będzie musiała jechać na podłodze. Nie zastanawiając się i wiedząc, że o tej porze nie znajdziemy pewnie już nic, od razu zgodziliśmy się. Tak też wylądowaliśmy w samochodzie z trzema Niemcam i – ojcem i dwoma młodymi „metalowcami”, którzy okazali się przemili, Karoliny podróż na podłodze skończyła się tak, że wyścielili jej podłogę kołdrą i poduszką i z uśmiechem zachęcili do spania, ciężko jednak było zasnąć, bo buzie nam i synom Niemca się nie zamykały, okazali się wspaniałymi ludźmi i przewieźli nas przez pół Francji, zostawiając na samym południu kraju, skąd mieliśmy nasz cel już naprawdę blisko. Pożegnaliśmy się, żałując, że do tej pory nie robiliśmy sobie zdjęć z każdym, kto nas zabierał i byliśmy na ogromnym parkingu ze stacją benzynową, restauracjami i mnóstwem kierowców wierząc, że znalezienie tu kierowcy nie będzie trudne.  Jakież było nasze zdziwienie, gdy musieliśmy tu spędzić niemal 4godz., gdyż absolutna większość kierowców jechała stąd na Lazurowe Wybrzeże, praktycznie nikt nie wybierał się w kierunku Hiszpanii, albo nie mieli miejsca.  Dodatkowo sprawę komplikował fakt, że w tym samym terminie były zawody autostopowe z Wrocławia do Barcelony, więc nie byliśmy jedyni, a poszukiwanie kierowców przerodziły się w zażartą walkę.

Ostatecznie jednak pracownicy stacji widząc, ile już czekamy, szukamy, sami nam pomogli, wysyłając do nas starszego, siwiutkiego Hiszpana, który właśnie ruszał tirem do…Barcelony właśnie! I choć nie mówił ani słowa po angielsku, sam zaproponował, że nas zabierze! Jakież było nasze szczęście! Mieliśmy 400km do celu i właśnie udało nam się znaleźć ostatni transport, dzięki czemu w dwa dni dojedziemy za kilka godzin do Barcelony!

Bez namysłu wsiedliśmy do tira, komunikując się z naszym kierowcą na przysłowiowe migi i ruszyliśmy w drogę do celu! Kierowca Karolinie nakazał wziąć sobie poduszkę i kołdrę i przespać się na łóżku za kierowcą, gdy ta powiedziała, że naprawdę nie trzeba, on zjechał na parking, by zaścielić jej łóżko i zachęcić do spania. Zbędne luksusy, bo przecież jak tu spać, kiedy zaraz będziemy na miejscu i nasz cały plan uda się zrealizować? 🙂

IMG_0545

Ostatecznie późnym popołudniem dotarliśmy do Barcelony, gdzie zarezerwowaliśmy sobie hostel tuż przy Placu Kolumba, gdzie, jak się okazało na miejscu, piętro niżej nocowały Karoliny koleżanki ze studiów – ot, świat jest mały!

IMG_0566

Podsumowując, w 2 dni dotarliśmy autostopem do Barcelony, wydając po drodze…2 euro na sok pomarańczowy na stacji, jedzenie zaś na drogę zabraliśmy ze sobą. Jakież było zdziwienie dziewczyn, gdy usłyszały za ile dotarliśmy do Barcelony, podczas gdy one zapłaciły ok. 400zł od osoby za samolot. My zaś dotarliśmy pełni entuzjazmu, przygód, poznawszy wspaniałych ludzi, czując na plecach przyjemny ciężar plecaków i w ten sposób zakochaliśmy się w niezależnym, niskobudżetowym podróżowaniu i już wiedzieliśmy, że to dopiero pierwsza nasza przygoda, przed nami zaś jeszcze całe mnóstwo, a świat jest za wielki i zbyt fascynujący, by go nie odkrywać!

Z samej Barcelony wrzucimy Wam zaś po prostu zdjęcia, nie spodziewaliśmy się, że sam opis podróży autostopem rozrośnie się do takich rozmiarów, więc teraz coś dla Waszych oczu 🙂 Jakość nie ta, do której Was przyzwyczailiśmy, pamiętajcie jednak, że było to 6 lat temu, nie dysponowaliśmy wtedy jeszcze takim sprzętem i udogodnieniami, jak dziś 🙂

IMG_0582

IMG_0587

IMG_0588

IMG_0595

2011-04-30 13.44.28

IMG_0607

IMG_0631

IMG_0641

IMG_0642

IMG_0644

IMG_0657

IMG_0706

IMG_0724

IMG_0733

IMG_0736

IMG_0742

IMG_0770

IMG_0784

IMG_0801

IMG_0899

IMG_0915

IMG_0916

IMG_0924

Po kilku przemiłych dniach spędzonych w Barcelonie, czas było zbierać się do Paryża, gdyż zgodnie z tym, o czym pisaliśmy na samym początku, mieliśmy bilety z Barcelony do Paryża. Lot o samym świcie, autobusy na lotnisko nie jeździły wtedy przez całą noc, musieliśmy więc przyjechać ostatnim (tuż przed północą) i spędzić swoją pierwszą, a jak dziś już wiadomo, jedną z wieeeeelu, noc na lotnisku. O świcie zaś wylecieliśmy do Paryża, dla większości miasta zakochanych, dla nas samych inne europejskie miasto pełni tę funkcję 🙂

W Paryżu nocowaliśmy u znajomego polskiego małżeństwa z dwójką przezabawnych dzieciaków, choć absolutną większość czasu spędziliśmy penetrując Paryż, który pamiętaliśmy z podróży z dzieciństwa, ot chociażby na koncerty ze szkołą muzyczną, do której oboje chodziliśmy, jednak każdy wie, że samodzielne odkrywanie miasta to nie to samo, co będąc prowadzonym za rączki 🙂

Kilka zdjęć z Paryża obowiązkowo:

IMG_0978

IMG_0981

IMG_0983

IMG_0984

IMG_0988

2011-05-03 19.25.32

2011-05-03 19.31.36

IMG_0999

IMG_1014

IMG_1025

IMG_1030

2011-05-03 19.47.06

2011-05-03 19.43.10

IMG_1031

IMG_1035

IMG_1045

Tak też po tygodniu, który najpierw spędziliśmy w podróży autostopem, dalej zaś w Barcelonie i Paryżu, wróciliśmy do Wrocławia, dalej wsiedliśmy w pociąg i dotarliśmy do Krakowa. Wróciliśmy pełni nowych doświadczeń, entuzjazmu i zarażeni podróżowaniem. Wiedzieliśmy, że to nasza pierwsza taka wyprawa, ale na pewno nie ostatnia i od tej pory postanowiliśmy wydawać wszystkie nasze oszczędności (tak, studenckie życie jest, jakie jest 🙂 ) na podróżowanie i odkrywanie nowych miejsc. Usiedliśmy i do głowy zaczęło nam wpadać tyle pomysłów na kolejne wyprawy, że ciężko było je zliczyć i jakkolwiek uporządkować. Wiedzieliśmy jednak, że każde z tych miejsc, po kolei, odwiedzimy i nie poprzestaniemy na zrealizowaniu jednego marzenia, bo jest ich w głowie tysiące, a żadne pieniądze, przedmioty, dobra nabyte nie dadzą Ci tyle szczęścia i satysfakcji, co zobaczone niesamowite miejsca na tym świecie. I z tego założenia wychodzimy po dziś dzień. Życie jest za krótkie, by cieszyć się dobrami materialnymi, najważniejsze bowiem to odkryć ten świat, jego piękno i nigdy się nie poddawać, bo życie to podróż w kierunku marzeń!

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona korzysta z plików cookies (tzw. ciasteczka). Możesz zaakceptować pliki cookies albo wyłączyć je w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Czy akceptujesz wykorzystywanie plików cookies? Akceptuj Dowiedz się więcej