Galilea, Północne Wybrzeże, Tel Aviv!

przez Rudeiczarne Travel Blog

Po wizycie nad Morzem Martwym, gdzie słońce i pustynne powietrze dało nam dość dobrze w kość, udaliśmy się drogą wzdłuż granicy z Jordanią nad Jezioro Galilejskie, gdzie po kąpieli w Jeziorze, przypominającym rzeczywiście bezkresne morze, spędziliśmy w Tyberiadzie wieczór – Szabat, czyli dzień święty w Judaizmie trwający od piątkowego zmierzchu i do zmierzchu w sobotę. Żydzi okazują się bardzo zasadniczy w dzień Szabatu także w interesach – istnieje zasada, że Żyd w Szabat nie może przyjmować pieniędzy, używać elektryczności, toteż Żyd, od którego wynajmowaliśmy pokój nie chciał od nas przyjąć pieniędzy za nocleg, prosił by zostawić je na stole i odbierze po Szabacie, gdy wprowadzał nas do pokoju, poprosił, by to Piotrek zapalił światło, gdyż on nie może. Szabat to jednak dla turystów martwy dzień – wszystko jest pozamykane, komunikacja miejska nie działa, w knajpach stołują się całe żydowskie rodziny, sklepy są pozamykane i można coś kupić jedynie w sklepie muzułmańskim, centrum miasta żyje swoim życiem. Sama Tyberiada nas w sumie nie zachwyciła i Szabat z tym zbyt wiele nie miał wspólnego, ale bezkresne Jezioro Galilejskie robi wrażenie.

IMG_20150807_175256

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

IMG_20150807_172714
Rano ruszyliśmy na górę Tabor, skąd rozpościera się przepiękny widok na okolice, dalej zaś do Nazaretu, gdzie znajduje się przepaskudna bazylika, nie wiemy, czym kierował się architekt, ale mówią, że o gustach się nie dyskutuje 🙂 Poniżej Góra Tabor :

IMG_20150808_092943

IMG_20150808_094937

I Nazaret:

IMG_20150808_111138

IMG_20150808_112438
Po wizycie w Nazarecie udaliśmy się nad wybrzeże i dalej na północ ku granicy z Libanem. Zatrzymaliśmy się 6 km od granicy, która notabene jest zamknięta, na plaży w parku narodowym Achziv – wstęp płatny, podobno są tu żółwie morskie, nie zarejestrowaliśmy ani jednego, mimo wszystko postanowiliśmy trochę odpocząć i zażyć kąpieli morskiej w lagunie. Żółwi nie ma, ale i tak jest całkiem przyjemnie, a bezpośrednia bliskość Libanu strasznie nas intrygowała 🙂

IMG_20150808_163131

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

Rozpusta nie trwa wiecznie, tym bardziej w naszym przypadku, gdy zawsze chcemy zobaczyć jak najwięcej nie ma czasu na odpoczynek na urlopie, ruszyliśmy w drogę na południe do Akki – przemiłe nadmorskie miasteczko, meczety, mury obronne, miła nadmorska promenada. Warto wstąpić!

IMG_20150808_171633

IMG_20150808_171848

IMG_20150808_180006

IMG_20150808_173625

IMG_20150808_180550
Na wieczór dotarliśmy do Hajfy, gdzie nie obyło się bez nieprzyjemnej kłótni z właścicielem hostelu, w którym mieliśmy rezerwację, a który w ciężkim stanie upojenia zapomniał, który pokój należy do nas i nie był w stanie ogarnąć, w jakim pokoju mamy spać, ostatecznie jednak sytuację opanował trzeźwy ojciec właściciela. Widać dla niektórych Szabat się lekko przedłużył. Hajfa jest przepiękna, szkoda tylko że w nocy park jest zamykany, ale nawet spod bramy i z ławki z winem w ręce wygląda zdecydowanie pięknie 🙂 Warto się jednak przyzwyczaić do widoku gigantycznych karaluchów biegających po chodniku 🙂

IMG_20150808_192257

IMG_20150809_074213

Następnego dnia z samego rana udaliśmy się już do Tel Avivu, gdzie musieliśmy oddać auto i skąd mieliśmy lot powrotny do Katowic. Najpierw zaliczyliśmy starą część Tel Avivu, czyli Jaffę, gdzie można pospacerować wśród urokliwych uliczek i starym kamieniczek – bardzo ładne miejsce. Skąd też rozpościera się widok na nowoczesną część Tel Avivu, pełną wieżowców i drapaczy chmur.

IMG_20150809_105439

IMG_20150809_105321

IMG_20150809_100945

IMG_20150809_104820

IMG_20150809_100958

Po zwiedzeniu Jaffy oddaliśmy samochód w samym centrum Tel Avivu i wraz z plecakami udaliśmy się na plaży, wiedząc, że nasz samolot odlatuje dopiero wieczorem, dzięki czemu mamy wciąż sporo czasu. 3 godziny na plaży w wodzie w pełnym słońcu, gdy zapomnieliśmy zupełnie o zegarku i upływającym czasie zrobiły swoje, dalej już ledwo mogliśmy nosić nasze plecaki, słońce nie było łaskawe dla naszej skóry i pleców 🙂

IMG_20150809_121204
Dalej zaliczyliśmy jeszcze pobliski targ, gdzie zaopatrzyliśmy się w kilka specyfików z błota z Morza Martwego i ruszyliśmy do Azrieli Center Circular Tower, czyli 187 m wieżowca, skąd rozpościera się miły dla oczu widok na Tel Aviv. O dziwo nikt nie kazał nam płacić za wjazd windą i podziwianie panoramy miasta – jak na Izrael dość zaskakujące.

IMG_20150809_154019

IMG_20150809_171958

IMG_20150809_173009

IMG_20150809_173553
I w ten oto sposób zakończyliśmy zwiedzanie Izraela. Udaliśmy się na lotnisko i znów po 5 h lotu byliśmy w Katowicach, szczęśliwi, że udało nam się zrealizować kolejne nasze marzenie i odhaczyć kolejny punkt na naszej magicznej liście.
CZAS NA MAŁE PODSUMOWANIE 🙂 :
Izrael sam w sobie jest naprawdę drogi, trzeba o tym pamiętać, gdyż fakt, że kupi się tanie bilety, o które teraz nie jest trudno (prócz Wizzaira, Ryanair uruchomił wreszcie połączenie z Krakowa do Ejlatu w Izraelu nad Morzem Czerwonym- bilety w bardzo atrakcyjnych cenach) nie oznacza, że będzie to tani wyjazd. Koszty podstawowych produktów już przytaczaliśmy poglądowo wyżej, ale przy okazji warto przytoczyć – auto wynajęliśmy na 2 dni, mieliśmy limit dzienny 250 km, po przekroczeniu którego dopłaca się za każdy dodatkowo przebyty kilometr. Zmieściliśmy się w 495km, więc na styk, dzięki czemu za sam samochód zapłaciliśmy 160zł za dzień, czyli 320zł. Litr paliwa w Izraelu kosztował w sierpniu 6,5zł. Noclegi tak naprawdę najtańsze są właśnie w środku lata, kiedy upały najbardziej dają w kość. Wtedy też jest najmniej turystów – my ani razu nigdzie nie staliśmy w żadnej kolejce, nawet w Jerozolimie w Bazylice Grobu Pańskiego, gdzie kolejka to standard. Turystów praktycznie nie było, przyjeżdżają oni raczej, gdy temperatury są niższe. Zatem wyjazd w sierpniu ma swoje niewątpliwe plusy, ale także minusy w postaci skwaru i żaru lejącego się z nieba. Należy pamiętać zawsze o Szabacie – najgorzej, gdy ma się rozbudowane plany w Szabat i nie posiada się auta – transport publiczny albo kursuje bardzo rzadko albo wcale. Niech nas także nie dziwi wszechobecne wojsko i 18letnie dziewczyny i chłopcy z karabinami – w Izraelu bowiem jest powszechny obowiązek służby wojskowej, każdy obywatel musi więc w wojsku swoje odbębnić. Z wojskowymi zaś lepiej nie dyskutować, gdyż uważają się oni za bogów i mają dość wysokie poczucie własnej wartości.
Niech Was nie dziwią ceny hosteli w Jerozolimie i to, co się w tej cenie zawiera. Standard wielokrotnie pozostawia wiele do życzenia, o czystości nie wspomnimy, ale niestety jest to takie miejsce, gdzie turyści zawsze będą walić drzwiami i oknami, więc jak strasznie by nie było, każde miejsce w każdym hostelu, kwaterze itd. się sprzeda, po co więc się starać i zapewniać gościom lepsze warunki…Uczulamy na muszki pustynne – my pałamy niemal nienawiścią do tych wstrętnych stworzeń po dwóch nieprzespanych przez nie nocach 🙂 Przestrzegamy też przed tym, by nie wchodzić w drogę ortodoksyjnym Żydom – nie są to ludzie, którzy czułym okiem spoglądają na turystów, tym bardziej roznegliżowanych, robiących im bezczelnie zdjęcia. Nie raz można za to po prostu oberwać. Odrobina szacunku i usuwanie się na bok popłaca.
My osobiście jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się wreszcie dotrzeć do Izraela i tyle zobaczyć w ciągu 4,5 dnia, które tam spędziliśmy. Gdybyśmy nie mieli samochodu, byłoby to raczej niemożliwe, udałoby nam się zrealizować może połowę tego, co zobaczyliśmy, tym bardziej, że w połowie naszej podróży wypadał Szabat, a wtedy funkcjonowanie państwa jest zaburzone. Izrael, choć niezwykle kosztowny, to fantastyczne miejsce i pomijając już najważniejsze miejsca kultu w religii chrześcijańskiej, ma swój niesamowity klimat i charakterystyczny wygląd. Jest to także bardzo zadbane miejsce, przez co odczucia estetyczne są o niebo lepsze niż w niejednym miejscu w Europie. Ludzie może nie należą do najsympatyczniejszych na świecie, raczej do tych z zadartą wysoko do góry głową, ale nikt nie każe z nimi wchodzić w bliższe relacje. Zaś niewątpliwie Izrael to miejsce, skąd nie chce się wyjeżdżać i gdzie chce się wracać. I takim pozostanie właśnie dla nas … 🙂

 

PS. Już w najbliższy piątek ruszamy w 1,5 tygodniową podróż do Meksyku, skąd regularnie będziemy wrzucać tu posty i zdjęcia, zapraszamy do śledzenia 🙂

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona korzysta z plików cookies (tzw. ciasteczka). Możesz zaakceptować pliki cookies albo wyłączyć je w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Czy akceptujesz wykorzystywanie plików cookies? Akceptuj Dowiedz się więcej