Merida, Dzibilchaltun!

przez Rudeiczarne Travel Blog

Do Meridy dojechaliśmy tak naprawdę w środku nocy, dzięki czemu mogliśmy dreptać przez miasto o 2 w nocy i przekonać się, że nie bez powodu uchodzi ona za jedno z najbezpieczniejszych miejsc w Meksyku. Kompletnie nie ma się czego obawiać, ludzie, których spotykaliśmy, nawet nie zwrócili uwagi na dwójkę białasów dreptających z całym dobytkiem na plecach.

Nasz hostel znajduje się centralnie na głównym placu Meridy, dzięki czemu już tuż po przyjeździe mogliśmy ujrzeć pierwsze atrakcje tego miasta. Błyskawiczne zameldowanie i po prostu padliśmy do łóżek. Zasnęlibyśmy nieco szybciej, gdyby nie fakt, że w naszym pokoju nie było okna i szczerze mówiąc „lekko” nam zawiewało 🙂

Rano wstaliśmy nieco później niż zwykle, dochodząc do wniosku, że najlepiej będzie zostać jeszcze jedną noc w Meridzie zamiast pędzić dalej, gdy wszystkie miejsca będą już pełne turystów, a pasowałoby też zobaczyć Meridę. Po przewertowaniu przewodnika, ustaliliśmy, że wybierzemy się do pobliskiej miejscowości Dzibilchaltun (17 km od Meridy) – raczej niezbyt popularny wśród turystów kierunek, gdzie jednak znajduje się stanowisko archeologiczne kultury Majów i cenota o głębokości 40 metrów, służąca niegdyś jako zbiornik wody pitnej, dziś zaś jest udostępniona do kąpieli.

Ruszyliśmy najpierw w poszukiwaniu colectivo, o których czytaliśmy w naszym przewodniku, jednak każdy z miejscowych odsyłał nas do zupełnie innego miejsca, przez co mieliśmy wrażenie, że totalnie nie mają pojęcia jak dojechać do interesującego nas miejsca. Ostatecznie wylądowaliśmy w informacji turystycznej, gdzie dowiedzieliśmy się, że musimy nieco pokombinować, by się tam sprawnie dostać. Zgodnie ze wskazówkami wsiedliśmy do colectivo do Chablekal – 7 pesos od osoby, jakieś 20 minut drogi. Dalej w Chablekal wsiada się w tzw. Mototaxi, czyli coś w stylu azjatyckiego Tuk-Tuka (10 pesos od osoby), który podwozi pod samo wejście do ruin Dzibilchaltun.

Tutaj ceny już zdecydowanie jukatańskie – 139 pesos za wstęp do strefy archeologicznej wraz z wejściem do muzeum i cenoty – podział na opłatę federalną i lokalną – ceny na Jukatanie dużo wyższe niż w centralnym Meksyku.

W zasadzie same ruiny nie robią takiego wrażenia, jakie zrobiły na nas poprzednie odwiedzane przez nas strefy archeologiczne, ale muzeum  warto uważnie obejść – zbiory z Chichen Itza, Uxmal, historia konkwisty na odwiedzanych przez nas terenach, bardzo dużo świetnie zachowanych śladów kultury Majańskiej.

Kilka zdjęć z ruin Dzibilchultan poniżej:

IMG_0795

IMG_0793

Przy okazji warto uważnie patrzeć pod nogi i w niebo – można wpaść na wielką iguanę tudzież wypatrzeć kolorowego kolibra 🙂

Zwieńczeniem spaceru po ruinach będzie dla każdego turkusowa cenota, której głębokość dochodzi do 40 metrów. Można w niej pływać, jeśli ma się sprzęt to także zanurkować, gdyż to, co widzimy z powierzchni to nie wszystko – cenota ciągnie się podwodnymi jaskiniami. Piotrek skorzystał z kąpieli, Karolina zaś nie mogła (dosłownie) oderwać stóp od bajecznych rybek korzystając z naturalnego fish spa – w cenocie pływały te same rybki, które używa się do masażu stóp. Pierwsze 5 minut – nie da się powstrzymać od śmiechu, potem już jest tak błogo, że nie chce się zabrać stóp z wody 🙂 Oferta nielimitowana 🙂

IMG_0800

IMG_0816

IMG_0813

Ostatecznie wróciliśmy do Meridy, gdzie zaczęły się przygotowania do karnawałowego weekendu. Pod katedrą zaczepił nas przemiły Meksykaniec, informując nas, żebyśmy koniecznie wieczorem przyszli o 20 pod katedrę, bo będzie karnawałowy mecz w piłkę. Nie wytłumaczył nic więcej, więc sądziliśmy, że chodzi o zwykłą piłkę nożną, ale grzecznie podziękowaliśmy i poszliśmy dalej. Merida nas osobiście jakoś nie zachwyca, niby kolonialne miasto, niby miasto białych domów, niby wszędzie piszą, jakie to ono piękne, ale na nas zrobiło raczej nijakie wrażenie w porównaniu do tego, co dotąd zobaczyliśmy. Miło, aczkolwiek na dłuższą metę nie ma tu, co podziwiać.

IMG_0847

IMG_0778

IMG_0777

Wieczorem, zgodnie z zaleceniem meksykańskiego amigo, wybraliśmy się pod katedrę, będąc święcie przekonanymi, że idziemy oglądać mecz piłki nożnej. Jakież było nasze zdziwienie, gdy zobaczyliśmy przebranych w tradycyjne Majańskie stroje lokalsów, kolorowo umalowanych, z pióropuszami na głowach. Mecz – owszem –był, ale bynajmniej nie piłka nożna 🙂 Majowie uprawiali, i do dziś ich potomkowie starają się podtrzymywać, tradycyjny sport (W Meridzie aż 60% mieszkańców to potomkowie Majów) – grają w piłkę, którą uderzyć mogą wyłącznie biodrem, przez co wielokrotnie, by w ogóle mieć szansę uderzyć piłkę, muszą wykładać się na ziemi uderzając biodrem w piłkę. Gracze są podzieleni na dwie drużyny, wygrywa ta drużyna, która strzeli więcej goli. Bramka jednak odbiega od naszej, znanej z piłki nożnej. Otóż pomiędzy obiema stronami boiska ustawiony jest monument zakończony otworem, przez który należy przerzucić piłkę, oczywiście wyłącznie biodrem.

IMG_0861

Kolejną rozgrywką jest gra rękami, jednak utrudnieniem jest fakt, że piłka zostaje podpalona i przez całą rundę nie można piłki zrzucić na ziemię, z tego też względu zawodnicy muszą ją sobie cały czas palącą się, przerzucać. Wygrywa ponownie drużyna, która najwięcej razy trafi piłką (tym razem płonącą) do otworu w monumencie.

IMG_0871

Bardzo ciekawy pokaz i pewnie, gdyby nas nie zaczepił ów Meksykaniec, nie mielibyśmy o tym pojęcia. Okazuje się jednak, że tak właśnie wygląda koniec karnawału w Meridzie – przez cały tydzień na głównym placu organizowane są różnego rodzaju koncerty i pokazy.

Jutro z samego rana ruszamy do Chichen Itza i do cenoty Ik Kil, planujemy zdążyć zanim miejsca zostaną zaatakowane przez tłumy turystów, na wieczór zaś dotrzemy wreszcie nad Morze Karaibskie do Tulum, czego nie możemy się doczekać 🙂

Przy okazji, z racji tego, że dziś 30. Stycznia i Mama Karoliny ma dzisiaj 18-ste urodziny, a nie ma nas w Polsce, by osobiście złożyć życzenia i wyściskać, chcieliśmy więc symbolicznie przesłać najlepsze życzenia prosto z Meksyku 🙂

mde

Sto Lat, Mamo!

Tymczasem pozdrawiamy Amigos, już jutro czeka nas Morze Karaibskie 🙂

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona korzysta z plików cookies (tzw. ciasteczka). Możesz zaakceptować pliki cookies albo wyłączyć je w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Czy akceptujesz wykorzystywanie plików cookies? Akceptuj Dowiedz się więcej