Do Ica dotarliśmy rano z godzinnym opóźnieniem. Już przed 9 słońce zaczynało nieźle smażyć, więc chcieliśmy jak najprędzej być w Huacachina, żeby zdążyć pozjeżdżać na desce przed południem. Najpierw kupiliśmy bilet autobusowy do Pisco ( 7 soli, są to autobusy jeżdżące trasą panamerykańską, zatrzymuja się po drodze tysiąc razy, zgarniają ludzi przy drodze z każdego miejsca) – nasz następny cel, jedziemy o 16, później szybko się przebraliśmy, zostawiliśmy plecaki w bagażowni i pojechaliśmy taksówką do Huacachina- tj. jakieś 5 km od 200-tysięcznej Ica, 6 soli.
Huacachina to przepiękna oaza na pustyni, pośrodku której znajduje się zielonkawa laguna. Oazę zamieszkuje około 100 osób, ale rokrocznie przyjeżdża tu coraz więcej turystów i amatorów sandboardingu. Wydmy okalające Huacachinę sięgają ponad 100 metrów serwując tym samym świetną zabawę dla zjeżdżających na desce i jeżdżących jeepami lub baggy.
Po kilku minutach jazdy taksówką, byliśmy na miejscu. Dotarliśmy do jednego z biur oferujących jazdę buggy i sandboarding i niewiele się zastanawiając, od razu opłaciliśmy godzinę jazdy baggy i sandboardingu właśnie. Dodatkowo, potem mogliśmy skorzystać z basenu, by orzeźwić się po zabawie na pustyni. Zapłaciliśmy za te przyjemności 45 soli. Można też w mieście wynająć samą deskę, 5 soli za godzinę, ale samodzielne wchodzenie na wielkie, gorące wydmy to nie lada wysiłek, a jazda baggy to dodatkowa atrakcja, którą każdemu polecamy.
Dla tych, co nie wiedzą – tak wygląda baggy:
A teraz kilka krótkich filmików z naszej zabawy na wydmach:
I filmik z jazdy baggy
Jeszcze ostatnie zdjęcia przed zjazdem do oazy:
Ogólnie samo Pisco jest obrzydliwe, głównie ze względu na to, że po trzęsieniu ziemi, które miało miejsce kilka lat temu, absolutna większość budynków uległa całkowitemu lub częściowemu zniszczeniu. To też było przyczyną wzrostu przestępczości w mieście i naprawdę, lepiej się tu nie szwendać z aparatem po zmroku, bo jest bardzo nieprzyjemnie. Poza tym samo Pisco i tak nie ma nic do zaoferowania, więc nie za bardzo jest czemu robić zdjęcia.
My się tu zatrzymaliśmy ze względu na pobliskie Wyspy Ballestas i Półwysep Paracas, które odwiedzimy następnego dnia.
Adios!