Azja – wspomnienia z wyprawy
Azja i nasze wrażenia… Zabierając się za pisanie owego postu, zerknęliśmy na podsumowanie naszej poprzedniej wyprawy do Azji z roku 2015. Zaskakujące jak odmienne mamy wrażenia po azjatyckiej przygodzie z 2017! Ktoś, kto powiedział, że podróże kształcą, naprawdę wiedział, o czym mówi.
Azja sama w sobie jest olbrzymim kontynentem, pełnym kontrastów, sprzeczności, które pociągają albo zniechęcają. Zaś Azja Południowo-Wschodnia, choć to tylko skrawek całego kontynentu, swoją różnorodnością zachwyca i nie pozwala o sobie zapomnieć. Początek podróżniczego roku 2017 przyniósł nam kolejną wyprawę do Azji – całkowicie inną niż poprzednim razem! A przy okazji pomógł nam spełnić nasze kolejne podróżnicze marzenie! Najbliżsi wiedzą, że od pewnego czasu chodziła za nami Birma. I jadąc ponownie do Azji, nie było szansy, byśmy do Birmy nie pojechali!
Początki wyprawy
Tym razem nasza podstawowa trasa opierała się na Tajlandii i Birmie. Od początku zakładaliśmy, że zrobimy też wszystko, by zahaczyć o Malezję lub Singapur… Jednak wiedząc, że podróżowanie po Birmie lubi być skomplikowane i czasochłonne doszliśmy do wniosku, że decyzję na temat rozszerzenia naszej mapy podejmiemy na miejscu, z dnia na dzień. Tak też się stało, bowiem udało nam się zobaczyć nie tylko Tajlandię (po raz kolejny) i Birmę, ale także Singapur i Malezję! Kawał drogi, mnóstwo wrażeń, masa zdjęć i genialnych wspomnień.
Nasze subiektywne “Naj” miejsca podczas azjatyckiej wyprawy
Zatem zaczynajmy! I bez obaw, zdjęć będzie aż nadto! 🙂
PAŃSTWO, KTÓRE ZROBIŁO NA NAS NAJWIĘKSZE WRAŻENIE- BIRMA
O Birmie marzyliśmy od dawna i choć wiele osób nam odradzało niezależne podróżowanie po tym kraju bez biura, straszyło nas, zniechęcało… Wjazd do Birmy i spędzony tam czas był bodaj najlepszym etapem naszej wspólnej podróży! Kraj ten jest absolutnie niesamowity, pełen zapierających dech widoków, kontrastów, ale przede wszystkim pełen fantastycznych ludzi, których zawsze będziemy wspominać z rozrzewnieniem. Nigdzie dotąd na świecie nie spotkaliśmy tak życzliwych, tak pełnych dobroci, szlachetności, bezinteresowności ludzi. Tak przywiązanych do tradycji, losu i kultury, zawsze skorych do rozmowy, nawet gdy dzieli bariera językowa. I choć Birma jest wciąż krajem biednym, zacofanym, krajem, gdzie wciąż niełatwo jest się poruszać… Z przyjemnością spakowalibyśmy swoje rzeczy i zamieszkali tam na dłużej.
MIASTO, KTÓRE ZROBIŁO NA NAS NAJWIĘKSZE WRAŻENIE – SINGAPUR
W zasadzie oficjalnie Singapur to państwo-miasto, ale postanowiliśmy bardziej je przyporządkować jako miasto ze względu na rozmiar i zasięg geograficzny. Choć rozmiarowo mały, robi niesamowite wrażenie, głównie ze względu na bogactwo i nowoczesność. Wszystko się błyszczy, wszystko lśni, po Singapurze można by chodzić boso i gwarantujemy, że stopy pozostałyby nieskazitelnie czyste. Dodatkowo chyba nigdzie nie widzieliśmy tyle znaków zakazu na kilometr kwadratowy co w Singapurze. Jednak jak widać zdaje to egzamin (ps. Dla ciekawskich – warto poczytać o prawie w Singapurze – dość osobliwy przypadek, pewnie stąd jest tak bezpiecznie). Gigantyczne wieżowce, niesamowite Gardens by the Bay, hotel Marina Bay Sands przytłaczają. Zaś singapurskie Chinatown sprawia wrażenie miasta w mieście dzięki swoim kolorowym, niskim kamieniczkom z latarenkami pomiędzy, w tle zaś widać nowoczesne wieżowce, tak charakterystyczne dla Singapuru. Ot, naprawdę warto zobaczyć, należy jednak przygotować swoje portfele na szok cenowy względem cen tajskich czy malajskich.
PS. Nie próbujcie wwozić gum do żucia – surowo zabronione! 🙂
NAJPIĘKNIEJSZE WSCHODY I ZACHODY SŁOŃCA – INLE LAKE, BAGAN, AMARAPURA (BIRMA)
Padło na Birmę pewnie dlatego, że to tam praktycznie nie spaliśmy, chłonąc każdy wschód i zachód słońca z otwartymi szeroko oczami, nie mogąc wyjść z podziwu. Każdy jednak wschód i zachód był inny – Inle Lake spokojny, pełen lokalnych rybaków, którzy choć dziś bardziej pozują niż łowią (i w ten sposób zarabiają) to jednak nie można odmówić uroku widokom. Bagan – o 5 nad ranem z widokiem na ponad 2 tysiące świątyń buddyjskich z kolorowym niebem pełnym balonów. Zaś Amarapura i najdłuższy most tekowy na świecie – U’Bein Bridge, po którym spokojnie przechadzają się mnisi buddyjscy w swoich pomarańczowych i bordowych szatach. Z roku na rok turystów przybywa i niewątpliwie przybywać będzie sprawiając, że podziwiać widoki trzeba będzie w tłumie! My zaś wciąż należymy do szczęśliwców, którzy choć nie byli całkiem sami, mogli nacieszyć się widokami we względnej ciszy i wciąż jeszcze nie w ścisku.
NAJPIĘKNIEJSZA PLAŻA – KOH TAO (TAJLANDIA)
Faktem jest, że tradycyjnie już nie mieliśmy zbyt wiele czasu na plażowanie, skupiając się na tym, by jak najwięcej zobaczyć i ze wszystkim zdążyć. Dzięki czemu tak naprawdę na plażach spędziliśmy w sumie pewnie kilka godzin (Tajlandia i Malezja, w Birmie nie dotarliśmy na wybrzeże ze względu na utrudniony transport na południu kraju)… Ale plaże na wyspie Koh Tao zdecydowanie nam przypadły do gustu. Żałujemy, że pierwszy dzień na tajskich plażach spędziliśmy na Koh Samui, bowiem Koh Tao jest dużo piękniejszą wyspą. Koh Tao polecamy tym, którzy pragną rozpocząć swoją przygodę z nurkowaniem – kursy są w naprawdę atrakcyjnych cenach i gdyby nie to, że czas nas naglił – sami chętnie byśmy skorzystali już teraz.
PS. Polecamy całodziennie wycieczki lokalnymi łódeczkami dookoła wyspy – mnóstwo pięknych miejsc no i snorkeling na rafie koralowej!
NAJBARDZIEJ WDZIECZNE ZWIERZĘTA – ELEPHANT FAMILY CARE, CHIANG MAI (TAJLANDIA) + SZALONE MAŁPY W BATU CAVES (MALEZJA)
Słonie
Już niejednokrotnie przez głowy przewijała nam się myśl wolontariatu na rzecz zwierząt. Takim przełomowym dla nas momentem był chyba widok zamęczonych słoni w Kambodży podczas naszej poprzedniej wyprawy do Azji – słonie ledwo dychały, musiały jednak nosić na swych grzbietach rozanielonych turystów, którzy płacili dolarami za to, by mieć fotkę na grzbiecie słonia. Nikt z nich niestety nie obserwował, jak te słonie są traktowane, trenowane i męczone nosząc ludzi bez limitu w największy upał, w pstrokatych strojach. My zaś postanowiliśmy spędzić cały dzień na farmie, gdzie karmiliśmy słonie, kąpaliśmy je i gdzie widać, że między słoniami a ich opiekunami wytworzona jest swoista więź. Nie są one na linach, poruszają się gdzie tylko zechcą, kąpią się swobodnie i bawią między sobą i przy tym widać, ile mają radości.
PS. Za wolontariat się płaci! Wokół ChiangMai w Tajlandii jest mnóstwo miejsc, gdzie opiekuje się uratowanymi z ciężkiej pracy i męki słoniami. Osobiście polecamy Elephant Family Care
Małpy
Nie można też nie wspomnieć o szalonych małpach w Batu Caves (te spotkane w innych miejscach nie były tak przyjaźnie nastawione! Np. w dżungli w Penang w Malezji, gdzie natrafiliśmy na dość wrogo nastawione stado małp, nie wiedząc czy powinniśmy iść dalej czy zawrócić 🙂 ). Małp w Azji Południowo-Wschodniej znajdziecie całe mnóstwo, jednak te w Batu Caves są już na tyle oswojone, że krzywdy zrobić nie powinny. W dodatku są BARDZO bezczelne, wyrywając z zamkniętej dłoni jedzenie aż po ostatni okruszek 🙂
NAJLEPSZE I NAJBARDZIEJ RÓZNORODNE JEDZENIE – TAJLANDIA I MALEZJA
Tajlandia
Od lat jesteśmy fanami tajskich przysmaków, toteż pierwsze, co zrobiliśmy lądując w Bangkoku to polowanie na uliczne stragany z Pad Thai’em i Sajgonkami. Do tego pędy bambusa w sosie sojowym i czosnku. Uwielbiamy tajskie smaki i choć tym razem nie jedliśmy skorpionów czy też insektów, by pochwalić się dziwnymi zdjęciami, tajska kuchnia pozostaje naszą ulubioną. Do tego różnorodność owoców i warzyw, zapachy unoszące się pośród budynków. Bodaj nigdy nie poszliśmy dotąd do eleganckiej restauracji, żywiąc się zawsze klasycznym Street Food’em, bo właśnie na ulicy znajdzie się najlepsze i najbardziej tradycyjne przysmaki, płacąc za to przysłowiowe grosze.
Malezja
Malezja zaś zaskakuje swoja kulinarną różnorodnością. Choć tajska kuchnia sama w sobie jest niezwykle różnorodna, w Malezji widać też wpływy chińskie i arabskie, toteż i kuchnia jest jedną wielką mieszanką przysmaków. Na ulicznych straganach w Malezji można dostać w zasadzie wszystko – od tajskich Pad Thai, wegetariańskich curry, poprzez chińskie pierożki, owoce morza, arabskie desery. Do wyboru do koloru, prawdziwy smakosz w Malezji nigdy się nudzić nie będzie.
NAJBARDZIEJ ZASKAKUJĄCE MIEJSCE DO SPANIA – PROM NOCNY Z WYSPY KOH TAO
Zdecydowanie najbardziej zaskakujący nocleg – chyba nigdzie w Azji dotąd się tak nie wyspaliśmy, a zakładaliśmy, że na takim promie pewnie nie da się zmrużyć oka, tu jednak niespodzianka! Dormitorium dla 80 osób, łóżka piętrowe, 8 godzin rejsu. Każdy przyporządkowany do łóżka, wifi, kołderka, poduszeczka, klimatyzacja, kobieta pilnująca ciszy – czyściutko, pachnąco. Karolina próbowała nawet pisać bloga, ale po kilku minutach po prostu zasnęła i obudził nas dopiero gong nad ranem sugerujący pobudkę, gdy dopływaliśmy do lądu. Czuliśmy się jak w prywatnym pokoju, nie zaś w pomieszczeniu, w którym spało 80 innych osób. Polecamy, zdecydowanie świetna opcja na dostanie się z Koh Tao do Tajlandii kontynentalnej.
NAJLEPSZE MIEJSCE ROZRYWKOWE– BANGKOK
Jako podróżnicy, którzy wpadli w sidła Bangkoku, jak każdy, kto ma nieco więcej czasu, by dać się porwać temu nigdy nie zasypiającemu miastu. Niesamowite zabytki za dnia – niekończące się świątynie, zamek królewski, niezliczone pagody i posągi Buddy, mnisi buddyjscy. Ale Bangkok urzeka także nocą. Ledwo zapadnie zmrok, miasto za dnia pełne kultury i niesamowitych zabytków, przeistacza się w szalone centrum rozrywki i rozpusty. Mowa przede wszystkim o Khao San Road – gdzie znajdziesz wszystko, czego zapragniesz. Od tajskiego masażu, przez tajskie przysmaki, skorpiony, karaluchy, po gaz rozśmieszający i drinki w wielolitrowych wiaderkach, którymi upijają się wszyscy po blady świt. Cała ulica tańczy, bawi się, wszyscy jakby znali się od zawsze, tańczą na stołach, na środku ulicy, ciesząc się chwilą. Z naszego doświadczenia – nie idź na Khao San, jeśli rano masz samolot!
NAJLEPSZY ŚRODEK TRANSPORTU – SKUTER
Jak zwykle podczas naszych podróży, szczególnie tych azjatyckich, skuter jest absolutnie najlepszą formą transportu. Mały, sprawny, wszędzie wjedzie, nie są potrzebne świetne drogi, bo i przez wiejskie bagienka zdarzało nam się jeździć. Nie ma problemu z ruchem ulicznym, zawsze znajdzie się miejsce, by zaparkować, a przede wszystkim nie traci się tyle czasu ile w środkach komunikacji publicznej. Do tego wypożyczenie skutera w Azji to groszowa sprawa. Pamiętać jednak należy, by dokładnie skuter sprawdzić przed wypożyczeniem – czy nie ma żadnych usterek, by później nie znaleźć się w buszu pośrodku niczego, bez zasięgu telefonu, z niesprawnym skuterem. A widoki, których doświadczasz przemierzając azjatycką prowincję nikt Ci nie odbierze ! 🙂
NAJBARDZIEJ SZOKUJĄCE LOTNISKA (BIRMA) – TACHILEIK I HEHO AIRPORTS:
Stając przed wejściem do budynku lotniska w Tachileik powitał nas Birmańczyk z obsługi informując nas kim jesteśmy, jak się nazywamy i dokąd lecimy. Lotnisko wyglądało bardziej jak dworzec autobusowy. Od razu podbiegł do nas Birmańczyk z obsługi, dostaliśmy ręcznie wypisane karty pokładowe. Angielskiego nie zaznasz, tak samo jak nie znajdziesz tu nikogo, kto posługuje się językiem angielskim. Równie zabawne było lądowanie w Heho. Wysiedliśmy z samolotu i przed naszymi oczyma ukazał się budynek lotniska skąpany w kompletnej ciemności. Za nami biegł ktoś z obsługi z naszymi plecakami, zaś samolot z pozostałymi pasażerami leciał dalej. Na lotnisku nie było żywej duszy prócz nas i Birmańczyków z latarkami, których zadaniem było wyprowadzić nas z lotniska. O autobusie na Inle Lake mogliśmy zapomnieć… Jedyną opcją była taksówka… I tu także należy się przygotować na wygórowane ceny, ale czego się spodziewać, gdy innej opcji po prostu nie masz.
Koszty
Wydawać by się mogło, że z racji tego, że Birma jest ubogim, wciąż nie tak popularnym i dość zacofanym krajem, ceny tam będą najniższe. Tu jednak trzeba przyznać, że wciąż najtańsza była Tajlandia, szczególnie północna. W Birmie zaś, choć ceny noclegów, jedzenia i transportu nie były wysokie, tak wszelkie bilety wstępu były naprawdę szokująco wysokie. Np. za wjazd na teren Inle Lake jako nie-Birmańczycy zapłacić musieliśmy 20 dolarów od osoby, co jak na ten rejon jest dość wysoką kwotą. Podobnie było w przypadku Bagan. Oczywiście Birmańczycy nie płacą, co jest normalne i zrozumiałe. Niech jednak nikt nie będzie zaskoczony tamtejszymi cenami.
Loty
Bilety do Azji kupowaliśmy jeszcze w czerwcu 2016 roku, wiedząc, że im wcześniej, tym taniej. Toteż loty mieliśmy wykombinowane: Warszawa-Helsinki-Bangkok, powrót zaś Bangkok-Helsinki-Tel Aviv Finnair’em – zapłaciliśmy 1320 zł od osoby. Dalej zaś spędziliśmy w Izraelu 2 dni i wracaliśmy Wizz-Airem do Katowic, za co zapłaciliśmy 240 zł od osoby z bagażem nadawanym.
Loty Azja – Za lot z Tachileik do Heho zapłaciliśmy kosmiczne jak na lot wewnętrzny 510 zł od osoby. Musieliśmy to zrobić, jako że dla turystów zamknięto drogę z Tachileik na zachód. Nie mieliśmy więc innej możliwości. Na dodatek lot ten kupowaliśmy dosłownie jeden dzień przed wjazdem do Birmy. A loty wewnętrze w tym kraju są kosmicznie drogie, porównując do tanich linii lotniczych operujących w Azji, jak np. Air Asia czy TigerAir.
Na miejscu w Birmie kupowaliśmy lot z Bangkoku do Singapuru liniami TigerAir, za które zapłaciliśmy 208 zł od osoby.
Podsumowanie kosztów
Podsumowując wszystkie koszty: noclegi, autobusy, wynajem skuterów, wyżywienie, bilety wstępu, wizę do Birmy, ubezpieczenie + Singapur i Izrael w drodze powrotnej (nie licząc tu lotów do i z Azji), zapłaciliśmy 2372,50 zł od osoby. Wliczając lot do i z Azji i z Izraela – 3935 zł od osoby i w tej kwocie zamknęła się cała nasza wyprawa. Porównując z cenami biur podróży z pięknych, kolorowych katalogów, ponownie udało nam się zamknąć naszą wyprawę taniej niż zorganizowaną wycieczkę.
Trasa
W samej Azji udało nam się zobaczyć w niecałe 3 tygodnie Tajlandię północną i południowo-zachodnią, Birmę, Singapur i Malezję zachodnią. Najróżniejszymi środkami transportu (nie licząc lotu do i z Azji) pokonaliśmy w samej Azji ok. 7250 km pełnych niesamowitych widoków, poznając fantastycznych ludzi, zbierając nowe doświadczenia i zarażając się Azją na nowo.
Podsumowanie
Czasu mieliśmy stanowczo za mało, ale jedynie na tyle udało nam się wyrwać z pracy. Były to jednak niezwykle intensywne 3 tygodnie! Z resztą każde miejsce jest niepowtarzalne tu i teraz, a za kilka lat może wyglądać zupełnie inaczej. Każdy kraj z osobna nas zachwycił, jednak to Birma nas najbardziej poruszyła. Udało nam się spełnić kolejne podróżnicze marzenie, a to jest absolutnie bezcenne i tego nikt nam nie odbierze.
Azja jest niesamowita. Pozostaje się szykować do kolejnych wypraw, tych większych, ale także mniejszych… Bo nieważne jak daleka to podróż, każda na swój sposób uczy życia, otwiera oczy… Pozwala doceniać to, co się ma i gdzie się jest. A przy okazji uzależnia coraz bardziej, nie pozwalając przestać myśleć o tym, by spakować plecak i ruszyć przed siebie. Zew wolności, plecak na plecy, mapa w ręku i w drogę – to nasze małe/wielkie uzależnienie, którego nie zamierzamy jednak leczyć 🙂
Wasze Rude i Czarne! 🙂
Azja – Chcesz przeczytać więcej wpisów z naszych azjatyckich wypraw???
Sprawdź tutaj, a jeśli masz pytania – pisz do nas – rudeiczarne@gmail.com
8 komentarzy
Na mnie tez Singapur zrobił niesamowite wrażenie. Bardzo pozytywne. Wiele rozwiązań z tego kraju przyniosłabym do Europy gdyby nie to, ze tam ciagle nie ma demokracji. Choć po wizycie w tym kraju długo sie zastanawiałam jaki system polityczny jest najlepszy dla ludzi ?.Malezja tez nam sie podobała. Niestety do Tajlandii i Birmy jeszcze nie dotarłam, ale może juz niedługo. Póki co zachwycam sie waszymi opowieściami i zwłaszcza zdjęciami.
Stare dzieje, ale uwielbiamy do nich wracać we wspomnieniach 🙂 Widzisz, pewne rozwiązania z Singapuru świetnie zdają egzamin. I choć niektóre z nich są absurdalne, jak spacerujesz po mieście widzisz, jak wszystko działa…jak w zegarku! Państwo zakazów, a jednak można żyć w ładzie i składzie 🙂 Malezja bardzo nam się spodobała, ale pozostał niedosyt, musimy koniecznie wrócić. Wybierz się do Birmy – miejsce inne niż wszystkie w Azji…wyjątkowe 🙂 Łezka się nam w oku kręci na myśl o Birmie 🙂
Dziękujemy pięknie!
Muszę Wam napisac, ale krótko.Bo mój komentarz byłby pewnie tak długi,jak Wasz post.
Mamy bardzo podobne wspomnienia. Tylko nasze podróże były o wiele dłuższe. Miesiąc w Indonezji,czyli objazd Bali,Lombok, rejs na Komodo i wyspy Rinca, Flores oraz wyspa Jawa.Sterylny Singapur wydał nam się aż nazbyt sterylny i poukładany. Malezja i potem Tajlandia, gdzie przez miesiąc zwiedzaliśmy ten kraj i podróż motocyklem po Laosie.O przepięknej Birmie nawet nie wspominam.Potem byl Iran.To wszystko w ramach półrocznej podróży z Australii do Polski.Totalne wariactwo,ale cudowne wspomnienia.
Bardzo mnie ciągnie do Azji, do kuchni,do ludzi, do tamtejszej przyrody.Rok temu udało się znowu zwiedzic trochę Laosu i miesiąc pojeździc po Tajlandii, odnajdując dzikie i pozbawione turystów miejsca.Zjeśc w Kuala Lumpur w japońskiej restauracji sashimi z okazji urodzin Marka.
No i ciągle mi mało!
Dzięki za przywołanie pięknych wspomnień, aż się wzruszyłam.Piękną mieliście tę podróż.Piękne miejsca zapamiętaliście.
Oby każdy rok był dla Was taki!!!
Pozdrawiam serdecznie!
a my lubimy Twoje długie komentarze czytać…:) !
Piękny mieliście ten wyjazd i dużo łatwiej się nasycić i nacieszyć oko niż przy naszych 2, 3tygodniowych wypadach…Zazdrościmy! I marzymy bardzo o tym, by wyjechać na parę miesięcy do Azji i zwiedzać na spokojnie, odkrywać, obserwować…a Azją i tak nigdy nie da się nasycić! Widzimy, że nawet Wasze parę miesięcy nie pomogło, bo Azja jest fascynująca! 🙂
Laos i Indonezja jeszcze przed nami.
Kiedy znowu jedziecie do Azji?? No lećcie i dajcie pooglądać jeszcze troszkę to, co macie przed sobą 🙂
Dziękujemy, że podzieliłaś się swoimi wspomnieniami, zamykamy oczy i jesteśmy tam z Tobą!
Ściskamy mocno! 🙂
Coś czuję, że Bangkoku bym się nie odnalazła, ale Birma zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. 😉 Piękną mieliście podróż. 🙂
Bangkok potrafi wciągnąć! Wielkie miasto, ale jest łatwe do odkrywania 🙂 A tamtejsze pałace i zabytki zapierają dech. Natomiast Birma nas w sobie rozkochała…bez dwóch zdań! 🙂 Dziękujemy bardzo, miło do niej wracać we wspomnieniach 🙂
Cudowny wyjazd! Wspaniale jest gromadzić takie egzotyczne wspomnienia. Faktycznie podróże mogą uzależnić 🙂
Oj mogą i to jak! I to jest w podróżach najpiękniejsze – uczą nas, rozwijają, uzależniają i poszerzają zainteresowania 🙂 Dziękujemy bardzo 🙂