Koh Rong Island

przez Rudeiczarne Travel Blog

Gdy dotarlismy do Sihanoukville, czyli miejscowosci, z ktorej odplywaja lodzie na Koh Rong Island, kolejny raz przekonalismy sie, ze monopol w Kambodzy nie jest niczym dziwnym. Cale miasto zdominowane jest przez jedna firme, ktora kasuje 13 dolarow za lodke w jedna strone plynaca 45 minut. Oczywiscie mozna wybrac normalna lodke, tansza, ALE plynie ona 2,5 h i to raz dziennie. My dojechalismy dopiero kolo 12 w poludnie, wiec niestety ta jedna jedyna lodz juz odplynela i poniekad bylismy skazani na drozsza i szybsza opcje. Kazde biuro podrozy sprzedaje bilety tylko tej jednej firmy, nie ma wiec mozliwosci negocjacji ceny. Od razu kupilismy bilety w obie strony, za co skasowali nas 20 dolarów. Na dodatek byla to ostatnia lódz tego dnia, wyplywala o godz. 15, nastepna dopiero kolejnego dnia o 9, wiec po 15 godz jazdy autobusem, by dostac sie na Koh Rong, nie bylo dyskusji, trzeba bylo kupic te bilety.

IMG_7153Jako, ze mielismy jeszcze 3 godz do naszej lodzi, postanowilismy przejsc sie po miasteczku, zerknac na plaze i cos zjesc. Naiwni, zalozylismy, ze nie bedziemy sie kapac, bo jest za malo czasu, na samej plazy okazalo sie, ze nie da sie wytrzymac nie wchodzac do wody 🙂 weszlismy wiec w ciuchach, nie mogac doczekac sie naszej wyspy 🙂

W ramach oczekiwania na lodke poszlismy jeszcze na obiadek, zauwazylismy jednak kolejny raz, ze w tej czesci Kambodzy targowanie w ogole nie wchodzi w gre. Maja stale ceny, na dodatek zaokraglaja je w gore i za kazdym razem trzeba sie wyklocac o reszte. Mimo wszystko zjedlismy ze smakiem 🙂

IMG_7228IMG_7231Po jedzonku prosto wsiedlismy na lodz i po 45 minutach doplynelismy na miejsce. Oczywiscie przewodniki, ktore mowia o odludziu raczej juz sa nieaktualne, ale wciaz tych ludzi jeszcze nie ma na tyle, by odstraszali. Jednak postanowilismy szukac noclegu jak najdalej od glownej czesci wyspy i plazy, gdzie roilo sie od pubow i pijanych Angoli. Szlismy plaza i szukalismy miejscowki zaraz przy plazy, gdzie bedzie cicho i spokojnie.

Ostatecznie wyladowalismy w Monkey Island, gdzie za drewniany domek dla 6 osob 10 metrow od plazy zaplacilismy 25 dolarow. Rzucilismy rzeczy i poki jeszcze slonce nie zdazylo schowac sie za horyzontem, pobieglismy wykapac sie w krystalicznie czystej wodzie. Slonce zachodzi tu szybciej, a i wilgotnosc nie daje w kosc az tak bardzo, jak na ladzie. Wieczorem postanowilismy jeszcze skonczyc nasze zapasy alkoholowe, ktore mamy jeszcze z lotniska w Warszawie i lezac w blasku gwiazd – a niebo, trzeba przyznac, wygladalo tu niesamowicie, oproznilismy reszte naszych zapasow 🙂 Postanowilismy tez wstac rano na wschod slonca, by porobic pare zdjec na pustej plazy, gdy budzi sie dzien…Efekty ponizej

IMG_7258IMG_7263Dla takich widokow warto bylo wstac o 5 30 🙂 Dalej szybka kapiel w morzu, sniadanko i wyruszylismy w droge przez dzungle na bardziej opustoszala plaze po drugiej stronie wyspy. I tu pojawil sie maly problem, gdyz po 45 minutach wspinaczki i schodzenia w dol, zamiast na pustej plazy, wyladowalismy dokladnie w tym samym miejscu, w ktorym bylismy na poczatku hah 🙂 Pytalismy nawet lokalnych, jak sie dostac na poszukiwana przez nas plaze, ale wydawac sie moglo, ze ostatecznie sami nie maja pojecia, ktoredy powinnismy isc, a jako, ze o 16 mielismy lodz powrotna na lad – stwierdzilismy, ze zbyt ryzykowne jest krazenie po dzungli, ktorej nie znamy. Wrocilismy sie wiec na plaze zaraz przed naszym domkiem i mniej wiecej tak spedzalismy kolejnycyh kilka godzin:

IMG_7278IMG_7295IMG_7311IMG_7320IMG_7326IMG_7329Opis wydaje sie zbedny 🙂

Ciezko bylo nam wracac na lad, wiedzac, ze raczej juz nie zaznamy plazy na tym wyjezdzie, choc kto wie, juz w glowie nam sie tli delikatna zmiana planow w Wietnamie. W kazdym razie wyspe polecamy wszystkim, choc jesli oczekujecie calkowitego odludzia to niestety tutaj juz go nie zaznacie.

Konczac ów wpis, po dotarciu na lad wsiedlismy w pierwszy autobus do Phnom Penh, czyli stolicy Kambodzy, gdzie aktualnie jestesmy – 5 godzin, 8 dolarow, tym razem miejsca siedzace. Oczywiscie na autobusie standardowo juz naklejki “wifi”, ktore delikatnie mijaja sie z prawda, ale pomarzy zawsze mozna.

Jutro rano ruszamy do Wietnamu, do doliny Mekongu, tymczasem fotkami ponizej chcielismy jeszcze serdecznie pozdrowic zasniezona Polske 🙂

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

DCIM100GOPRO

Ubierajcie sie cieplo, nie zapomnijcie o czapkach, szalikach i rekawiczkach! Myza to juz nie wiemy, co robic, zeby nie bylo nam az tak goraco 🙂

Sprawdź także

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona korzysta z plików cookies (tzw. ciasteczka). Możesz zaakceptować pliki cookies albo wyłączyć je w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Czy akceptujesz wykorzystywanie plików cookies? Akceptuj Dowiedz się więcej