Do Rio z Sao Paulo ruszyliśmy autobusem o 24, z nadzieją, że noc w autobusie zleci szybko (ok. 450 km). Owszem, przespaliśmy całą drogę, szkoda tylko że autobus jechał 2 godziny dłużej niż w rozkładzie. Cóż, im dalej tym będzie z tym gorzej, nie ma co narzekać, trzeba się przyzwyczajać 🙂
Ostatecznie po ponad godzinie jazdy po samym Rio autobusem, udało nam się dotrzeć do naszego hostelu, który jest w okolicach Copacabany, by się trochę odświeżyć, porzucić rzeczy i ruszyć w miasto. Pogoda na szczęście dopisywała, jednak na Corcovado było już za późno, więc zdecydowaliśmy, że najpierw pójdziemy na słynną Copacabanę, zażyć kąpieli słonecznej i nie tylko, potem zaś udamy się na Głowę Cukru, póki widoczność jest na tyle dobra, by podziwiać panoramę boskiego Rio.
Na marginesie- podkreślamy, że Rio z bliska jest zupełnie inne niż jego panorama. W oczy biją wszechobecne favele-dzielnice biedy i tego nie da się ukryć. Jednak co jak co, ale widok na Rio „z góry” jest absolutnie oszałamiający, ugina kolana. Nie bez powodu mówi się, że Rio jest jednym z najpiękniej położonych miast na świecie.
Najpierw więc Copacabana- w Rio jest aktualnie wiosna, więc tylko nieliczni tubylcy kąpią się w oceanie, ale pośród tych odważnych dzielny Piotrek walczy z gigantycznymi falami. Karolina wolała zostać bezpiecznie na brzegu, woda jest naprawdę lodowata!
Adios!
2 komentarze
Pięknie opisujesz Waszą poludniowo-amerykańską przygodę Karolinko,a Twoje zdjęcie z odkrytą na ramieniu jaszczurką ma wszystkie zdjęcia pod sobą.Cudne…Z przyjemnoscią czytam dzień po dniu Waszego bloga.Mama dała mi namiary i fajnie.Pozdrawiam Was ,bawcie się dobrze.Grazyna P
Dziękujemy bardzo i serdecznie pozdrawiamy z boskiego Rio 🙂 Dziś nasza ostatnia noc tutaj, a jutro kierujemy się w stronę Iguazu. Buziaki Karolina i Piotrek!