Dzień 3 w Rio zaczął się od paskudnej pogody- deszcz lał niemiłosiernie, ograniczając tym samym pole manewru, jeśli chodzi o zwiedzanie, o plażowaniu nie wspominając. Jednak deszcz w żaden sposób nie przeszkadzał w planowanej przez nas wycieczce do faveli- dzielnic biedy. Wykupiliśmy tripa z przewodnikiem u nas w hostelu do największej spośród faveli w Rio- Rocinha. Nie polecamy wchodzić tam samemu- po pierwsze dlatego, że po prostu się pogubisz- każda favela to niezliczona krętanina korytarzy, uliczek, schodów, a po drugie- jest to miejsce po prostu niebezpieczne dla zwykłego gringo. Póki jesteś z przewodnikiem- jest to albo mieszkaniec faveli albo osoba ciesząca się dużym zaufaniem pośród tubylców, nic Ci nie grozi.
– oficjalne dane mówią, że mieszka tam 120 tys. Osób. W rzeczywistości szacuje się, że zamieszkuje ją ok. 200 tys. Osób. Różnica, bagatela, 80 tys.
-Standardem jest, że jedno małżeństwo ma od 10 do 20 dzieci. Antykoncepcja jest tam pojęciem całkowicie obcym.
– Na 200 tys. Mieszkańców w faveli Rocinha są tylko 4 szkoły publiczne. Dlatego też około 90% dzieci mieszkających w tejże faveli w ogóle nie uczęszcza do szkoły, nie pobiera nauki. W związku z tym nie ma szans, by w przyszłości zmieniło swój standard życia i wyrwało się z faveli
– Jak utrzymać rodzinę mając kilkanaście dzieci? Po prostu mniej więcej od 3 roku życia dziecko idzie zarabiać na ulicę- sprzedaje cukierki, żebrze, tańczy. W ten sposób kazde z dzieci zarabia na swoje utrzymanie, o ile w ogóle można w ten sposób powiedzieć
– W faveli tej służbę pełni 600 uzbrojonych po czubek głowy specjalnie przeszkolonych policjantów z jednostki Policia Militar. Policja ta stacjonuje tylko w spacyfikowanych Ravelach, a nie wszystkie favele w Rio dały się spacyfikować. Wciąż istnieją takie, w których rządzą tylko gangi narkotykowe, karabiny i bazuki. Pracują na 3 zmiany- każda zmiana to 200 policjantów. Stoją w uliczkach z karabinem wycelowanym w przechodniów. Co jeszcze ciekawe, policja ta nigdy nikogo nie aresztuje. Jeżeli dochodzi do jakiegokolwiek incydentu, policja ta po prostu strzela i zabija. Inaczej ofiarą byłby sam policjant. Nie ma więc miejsca na sentymenty.
– Rocinha usytuowana jest na zboczu góry, która po intensywnych deszczach często się osuwa, tym samym zabierając razem z sobą kolejne domy. Nikomu to nie przeszkadza, w miejscach, gdzie dotąd kilka razy osunęły się domy-powstają nowe.
– Nie ma czegoś takiego jak wywóz śmieci, wysypisko śmieci czy kanalizacja. Wszystkie śmieci zbiera się w jednym miejscu pomiędzy domami, a gdy zbierze się już odpowiednia ich ilość- zostają palone i zasypywane gruzem. Co zaś się tyczy kanalizacji- ci którzy mieszkają niżej mają szanse na taki luksus, jednak standardem jest, że kanalizacji po prostu nie ma, wszystko spływa po drodze, którą się normalnie uczęszcza.
Ot co, wystarczy. Kilka zdjęć poniżej.
Po wizycie w faveli udaliśmy się Copacabaną w stronę Ipanemy, w okolicach której w każdą niedziele odbywa się targ hippisowski, na którym kupić można dosłownie wszystko- od skórzanych wyrobów, biżuterii, brazylijskich bębenków i grzechotek po obrazy, tradycyjne ciasta i obrusy. Po drodze natknęliśmy się na wielkie pochód-manifestację Brazylijczyków domagających się wolności religijnej, tolerancji dla odmienności czy też ochrony środowiska. Istny misz-masz. Po drodze jeszcze kilka zdjęć na cypelku pomiędzy Copacabaną a Ipanemą i dalej na targ.
Po zakupach na targu udało nam się znaleźć knajpkę, w której pokazywali finał mistrzostw świata w siatkówce- Polska-Brazylia. Znaleźć takie miejsce to nie lada wyzwanie, gdy w tym samym czasie gra jedna z drużyn futbolowych z Rio. Siatkówka przegrywa z piłką nożną, gdyz jak wiadomo, futbol to w Brazylii niemal religia.
Jednak usiedliśmy pośród Brazylijczyków, kibicując dumnie i głośno naszym mistrzom z podniesionymi głowami- nie ukrywaliśmy w żaden sposób naszej narodowości. To był piękny i wzruszający moment, gdy to Polacy stanęli na najwyższym stopniu podium. Brazylijczycy wokół nas zaś miny mieli nietęgie J Sory, Polacy są najlepsi!